Narodowy: PL.2012 powołało sztab kryzysowy, premier grozi

źródło: Gazeta.pl / VOX FM / Polskie Radio / Dziennik.pl; autor: michał

W czwartek doszło do spotkania premiera Donalda Tuska z osobami odpowiedzialnymi za przygotowania do Euro 2012. Narodowe Centrum Sportu szuka alternatywnych rozwiązań, a spółka PL.2012 powołała sztab kryzysowy. Premier zapowiada twardą postawę wobec nierzetelnych wykonawców.

Reklama

Podczas czwartkowego spotkania z premierem prezes Narodowego Centrum Sportu przedstawił stanowisko tej instytucji wobec opóźnień na placu budowy Stadionu Narodowego. Jednocześnie NCS upubliczniło wczoraj zdjęcia, które pokazują m.in. zacieki, przecieki i wadliwe prefabrykaty. Wymienione problemy są niewielkie, ale mają uderzyć wizerunkowo w budowlańców. To kolejne narzędzie do wywarcia nacisku na wykonawcy, który może zostać nawet odsunięty od dalszej realizacji inwestycji. Na razie ma dwa tygodnie na przedstawienie planu naprawczego.

Spółka PL2012 powołała sztab kryzysowy, który ma opracować plany awaryjne na taką okoliczność. - Zdecydowaliśmy, że czekając na odpowiedź generalnego wykonawcy, zastanowimy się nad dalszymi scenariuszami. Tak na wszelki wypadek – mówi Prezes spółki PL2012 Marcin Herra. Herra nie chce zdradzać, o jakie scenariusze chodzi. Dowiemy się o nich dopiero za 14 dni - bo tyle czasu ma generalny wykonawca na odpowiedź dotyczącą usunięcia usterek.

Podczas konferencji prasowej premier Donald Tusk bardzo ostro skomentował opóźnienia. – Nie pozwolimy, aby wykonawcy, wstrzymując roboty, wymuszali na państwie polskim większe pieniądze – mówił premier Tusk, komentując budowę Stadionu Narodowego. Surowo w swojej wypowiedzi potraktował austriackich budowlańców: – Okazuje się, że fuszerkę potrafią odstawić także firmy niemieckie czy austriackie. Dzisiaj już widzimy, że czasami Polacy potrafią wykonać coś lepiej, taniej i solidniej niż najbardziej renomowani partnerzy – mówił.

Według „Dziennika Gazety Prawnej” może dojść do zerwania umowy z jedną z trzech firm z konsorcjum budującego stadion. Chodzi właśnie o wspomnianą już austriacką firmę Alpine, która miałaby opuścić wraz z winnymi zaniedbań podwykonawcami plac budowy. W takim wariancie budowę przejęłyby pozostałe dwie spółki z konsorcjum – Hydrobudowa i PBG. Jednak one również są objęte dwutygodniowym ultimatum Narodowego Centrum Sportu.

Każda zmiana wykonawcy oznaczałyby przynajmniej kilka tygodni straty, ponieważ opuszczająca budowę firma musi przeprowadzić inwentaryzację, a potem dopiero w jej miejsce może wejść inna. Logistycznie ten proces jest skomplikowany i może owocować kolejnymi poślizgami.

Z informacji „DGP” wynika, że do Polski przyjechali w trybie pilnym przedstawiciele zarządu austriackiego Alpine. Na miejscu mają zbadać ewentualne zaniedbania ich firmy, a także wziąć udział w negocjacjach z Narodowym Centrum Sportu. – NCS powinno bardzo chłodno ocenić sytuację, bez PR-owskich zagrywek i emocji. Ewentualny późniejszy proces z firmą, która niesłusznie zostanie wyrzucona z placu budowy, skutkowałby ogromnym odszkodowaniem – ostrzega poseł i były minister infrastruktury, Jerzy Polaczek.

Reklama