Euro 2012: Kierowaliśmy się zbytnim optymizmem

źródło: Biznes.Onet.pl; autor: michał

W rozmowie z Onet Biznes minister Adam Giersz przyznaje, że Polska nie była gotowa do tak szybkiej realizacji wyznaczonych inwestycji. I choć Euro 2012 nie będzie doskonałe, to da nam bardzo dużo korzyści.

Reklama

Dla Onet Biznes minister Adam Giersz przypomniał, że jeden z polskich stadionów Euro 2012 został już oddany (Poznań), drugi przechodzi odbiory (Gdańsk), a trzeci będzie je przechodził wkrótce (Wrocław). Tylko Stadion Narodowy będzie gotowy w listopadzie. Jednak trzeba pamiętać, że w każdym z trzech trwających projektów znacząco przekroczono pierwotnie założone terminy. Dla przykładu, PGE Arena miała być gotowa w styczniu, potem w kwietniu, a teraz do końca czerwca.

- Polska chciała być światowym prymusem w budowie stadionów. Ustaliliśmy bardzo napięte terminy (24 miesiące dla Stadionu Narodowego), aby zakończyć ich budowę na rok przed rozpoczęciem Euro 2012. To nie udało się żadnemu z organizatorów poprzednich mistrzostw świata czy Europy. Dzisiaj przyznaję, że kierowaliśmy się nadmiernym optymizmem, zwłaszcza, planując pierwsze imprezy na stadionach tuż po kontraktowym terminie ich realizacji. To był błąd – przyznał dla Onet Biznes minister Adam Giersz.

Minister nie wykluczył również, że na Stadionie Narodowym mogą jeszcze pojawić się problemy. Zapewnił jednak przy okazji, że te wykryte dotąd są w skali inwestycji marginalne, a ich usunięcie nie jest trudne. - To skomplikowany projekt. Narodowy, to nie tylko boisko. Stadion Narodowy jest wielofunkcyjnym obiektem. Pod jego trybunami znajdują się powierzchnie komercyjne wielkości trzech warszawskich Galerii Mokotów. Stadion Narodowy to jednocześnie stadion piłkarski, galeria handlowa, biurowiec, parkingi, część restauracyjno-rekreacyjna, a po zamknięciu dachu zamienia się w gigantyczną halę sportową. Ryzyka więc istnieją. Mam jednak przekonanie, że są pod kontrolą.

Poniżej przytaczamy też fragment wywiadu poświęcony zyskom dla Polski z tytułu organizacji Euro 2012:

Jacek Nizinkiewicz, Onet Biznes: Ile Polska zarobi na Euro 2012?

Adam Giersz: Bezpośrednie korzyści z praw marketingowych, telewizyjnych, sprzedaży biletów są przychodem UEFA i piłkarskich federacji, w tym PZPN. Kraj organizujący turniej ma korzyści przede wszystkim ze światowej promocji. Turniej będzie transmitowany na cały świat. Uwaga całej Europy i całego sportowego świata będzie skupiona na Polsce. Będą pokazywane cztery polskie miasta, w których rozgrywane będą mecze Euro 2012. To jest ogromna wartość dla Polski. Od nas zależy jak tę szansę wykorzystamy. Drugą bardziej namacalną wartością, będzie dodatkowy napływ turystów do Polski na czas trwania turnieju.

Jakie są szacunki?

Szacujemy, że podczas trzech tygodni trwania Euro 2012 do Polski przyjedzie dodatkowo około miliona zagranicznych turystów.

Ile mogą wydać przez trzy tygodnie pobytu w Polsce?

Turyści wydadzą około miliarda złotych. Pieniądze te trafią głównie do sektora usług, czyli do hotelarzy, taksówkarzy i restauratorów.

I to wszystko?

Liczymy również na tzw. efekt barceloński. W 1992 roku po organizacji igrzysk olimpijskich Barcelona stała się bardzo popularną destynacją turystyczną. My liczymy na podobny efekt po zakończenie Euro 2012. Mamy nadzieję, że kibice, którzy do nas przyjadą oglądać mecze, powrócą po jakimś czasie ze znajomymi i rodzinami, bo stwierdzą, że Polska to atrakcyjny kraj. Według naszych szacunków po mistrzostwach roczny napływ turystów zwiększy się o około 500 tysięcy. Przyrost ten złoży się na zwiększenie przychodów z turystyki międzynarodowej w Polsce w latach 2013-2020 o 4,2 mld zł.

Więcej w Biznes.Onet.pl

Reklama