Lech i Legia się odwołały, kibice chcą zwrotu pieniędzy

źródło: własne / Legia.com / LechPoznan.pl; autor: michał

W piątek władze klubów spotkały się z wojewodami, którzy w czwartek zamknęli ich stadiony. Oba zespoły odwołały się do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Z kolei kibice domagają się zwrotu kosztów – nie od klubów, ale od Skarbu Państwa. W piątek demonstrowali w Warszawie.

Reklama

Został zamknięty najnowszy, najnowocześniejszy i jeden z najbezpieczniejszych obiektów w kraju, który nieustannie jest poddawany drobiazgowym kontrolom policji i innych służb, które przechodzi pomyślnie, a ponadto ukarany został Klub który od wielu lat był zaangażowany jako jeden z nielicznych, jeżeli nie jedyny, w walkę z chuligaństwem – napisał Zarząd Legii Warszawa, nazywając jednocześnie karę zamknięcie stadionu pokazówką i jedynym rozwiązaniem, które… nie wymaga pomysłu, determinacji i skuteczności. Jednocześnie według Legii nijak nie pomaga walczyć z chuligaństwem.

Klub z Łazienkowskiej nie czekał długo, już w piątek prezes spotkał się z wojewodą. Jego wytłumaczenie decyzji nie było przekonujące, a Legia już złożyła u ministra spraw wewnętrznych i administracji odwołanie od decyzji. Zarzuca w nim wojewodzie naruszenie aż 8 przepisów. Począwszy od niepoinformowania Legii o wszczętym postępowaniu, po naruszenie ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych.

Oczywiście nie było mowy, by piątkowy mecz z Koroną Kielce został jednak otwarty dla kibiców. Ci jednak przyszli pod Stadion Wojska Polskiego i dopingowali zespół spod bram. Wcześniej wznosili okrzyki, w tym obraźliwe hasła pod adresem premiera („Tusk, ty matole – twój rząd obalą kibole”). Przynieśli ze sobą transparenty – głównie zgryźliwe, ale kulturalnie krytykujące rząd. Podczas manifestacji odpalili race. Nie było incydentów. Były za to druki dla osób, które chcą wziąć udział w zbiorowym pozwie przeciwko władzom. Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa przygotowało dwa wzory – dla posiadaczy karnetów i biletów, bo te dwie grupy zostały skrzywdzone decyzją rządu. Każdy uczestnik grupy wnoszącej pozew ma się domagać równowartości wstępu na mecz.

Podobne wzburzenie panuje w Lechu. Również ten klub złożył w piątek odwołanie. - Po pierwsze, wojewoda powołał się na opinię komendanta wojewódzkiego policji, a w świetle ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych właściwym podmiotem do wydawania opinii jest komendant miejski bądź powiatowy. Wojewoda powołuje się na wcześniejsze negatywne opinie policji, a one wszystkie dotyczyły infrastruktury w związku z przebudową stadionu. Żadna z nich nie dotyczyła postawy klubu bądź kibiców na obiekcie - zaznaczył prawnik Lecha Jacek Masiota.

- Mamy też sporo zarzutów formalnych - nie została zachowana procedura praworządności, przesłuchania stron, przeprowadzenia postępowania dowodowego, nie dano wypowiedzieć się stronom. Krótko rzecz ujmując, nie ma żadnych wymogów wynikających z kodeksu postępowania administracyjnego - podsumował prawnik.

Podobnie jak w piątek w Warszawie, dziś w Poznaniu kibice zgromadzą się pod stadionem, by tam wspólnie dopingować swój zespół mimo zamknięcia trybun. W Internecie już ruszyła akcja zasypywania mailami kont wojewody i premiera, a po weekendzie również w Poznaniu mają się pojawić pisma dla kibiców, którzy będą chcieli oficjalnie skarżyć się na decyzję wojewody.

Reklama