Indonezja: Stadion i szpital – to może się udać?

źródło: BeritaJakarta.com; autor: michał

Władze Dżakarty są w kropce. Muszą przenieść duży stadion żeby uniknąć paraliżu komunikacyjnego. Ale działka, na której dałoby się go postawić... styka się ze szpitalem. Czy takie sąsiedztwo jest możliwe?

Reklama

Władze wielkiej Dżakarty mają wielki problem. By rozwinąć kulejącą sieć transportową, muszą przenieść stadion największego klubu piłkarskiego w mieście. A ponieważ Stadion Lebak Bulus jest zdecydowanie za mały dla Persiji Dżakarta przy pojemności 25 000 miejsc, trzeba zbudować większy obiekt w innym miejscu. Miejsce to jednak słowo–klucz, bo dużych działek w tej metropolii po prostu nie ma. Dlatego jedyną rozsądną lokalizacją może się okazać południowa część miasta – Fatmawati.

Jest tam dość miejsca dla budowy – czy raczej wciśnięcia – stadionu piłkarskiego. Jest też przebiegająca tuż obok autostradowa obwodnica, która pozwoli zminimalizować korki, jakie zawsze towarzyszą meczom piłkarskim w tym mieście. Jest tez jedno „ale”. Za to bardzo duże. Równo 8 metrów od ścian stadionu znajduje się ściana szpitala. Tak mała odległość między jakimikolwiek budynkami a stadionem jest trudna do wyobrażenia w przypadku budowanych w dzisiejszych czasach stadionów. A co dopiero tak bliskie sąsiedztwo ze szpitalem.

I jak na ironię, Indonezja jest miejscem, gdzie stadiony powinny mieć szczególnie dużo miejsca. Dość powiedzieć, że na każdy mecz w Dżakarcie przyjeżdża kilka tysięcy motocyklistów (motocykle i skutery to bardzo popularny środek transportu), a także nawet kilkaset autobusów, które kibice wynajmują, by dojechać z oddalonych części gigantycznej aglomeracji.

A na tym przecież nie koniec. Stadion to nie tylko wzmożony ruch pojazdów (których kierowcy przepisy ruchu drogowego traktują bardzo luźno). To też gromkie śpiewy tłumów pod bramami i na trybunach, a w Indonezji również stosunkowo częste akty przemocy. Bywa, że zawodnicy drużyn przyjezdnych pod stadiony podjeżdżają w asyście policji i wojska!

Mieszkańcy i rodziny pacjentów przebywających w szpitalu obecnie są w szoku. Nie wyobrażają sobie takiego sąsiedztwa. Jednak Yayat Supriyatna, urbanista z Trisakti University, uspokaja, że takie połączenie jest możliwe. Przypomina, że dziś szpital i pobliskie pola golfowe tworzą kombinację jak dom i ogród. Według tej metafory stadion będzie jedynie... przedłużeniem części rekreacyjnej. A zamieszki według Supriyatny zdarzają się rzeczywiście, ale nie co mecz, więc nie ma potrzeby wyolbrzymiania zagrożenia.

Czy tak kontrowersyjny plan ma szanse na powodzenie? Chętnie poznamy Waszą opinię na ten temat. Zapraszamy do dyskusji na facebooku!

Reklama