Rosja: Kazań urośnie, widmo katastrofy w Petersburgu

źródło: Izviestia / Tatar-Inform / własne; autor: michał

Nie 45, a aż 60 000 – tyle może wynosić pojemność przyszłego stadionu w Kazaniu. Zmiany mają umożliwić rozegranie półfinału Mundialu 2018. Dużo gorsze wieści płyną z północy. W Petersburgu stadion może stracić źródło finansowania. A jego koszty urosną. Gazprom-Arena może kosztować tyle co trzy warszawskie Narodowe.

Reklama

Optymizm przed Mistrzostwami Świata 2018 zapanował w Kazaniu – donosi Tatar-Inform.ru. Stolica Tatarstanu buduje już obiekt w dzielnicy Sawinowo, który w 2013 roku będzie gospodarzem Uniwersjady. Niewykluczone, że jego pojemność wzrośnie o kolejne 15 000 (z 45 do 60), co pozwoliłoby ubiegać się o organizację półfinału Mundialu 2018. Prace ruszyłyby już po ukończeniu obiektu według dzisiejszego projektu, co jest planowane na początek 2013 r.

Miejsce na rozbudowę jest nawet bez wprowadzania istotnych zmian w konstrukcji – w narożnikach stadionu zaplanowano sporo pustej przestrzeni. Najprawdopodobniej dodatkowe trybuny będą jednak tymczasowe. Według dyrektora komitetu organizacyjnego Uniwersjady 2013 powiększanie miejsc stałych byłoby nieodpowiedzialne, ponieważ nie będzie ich kim zapełnić po Mundialu. Dzisiejszy stadion Rubina Kazań, choć ma przyzwoity standard i jest o połowę mniejszy (30 000), był wyprzedany do ostatniego krzesełka tylko trzykrotnie, podczas meczów Ligi Mistrzów.

O ile w Kazaniu rozważany jest wariant ambitniejszy niż planowano, o tyle w Petersburgu historia jednego z najlepszych stadionów Europy może się skończyć na marzeniach. Zagrożone są już nie tylko terminy, które władze stale przekładają (obiekt miał być gotowy już w 2008 roku). Tym razem nad stadionem wisi też widmo braku pieniędzy na ukończenie inwestycji.

Przypomnijmy, że projekt Gazprom-Areny wymagał wielu zmian względem pierwotnej koncepcji. Dotychczas kompletnie przeprojektowano układ trybun, zmieniono formę i materiały przyszłego rozsuwanego dachu, a do tego dołożono ok. 5000 miejsc siedzących. Ostatnie zmiany w dokumentacji wymagane dokumentami FIFA miały być opracowane do końca 2010 roku. I są, w tym nowa ostateczna cena – 23,7 miliarda rubli. Problem w tym, że to jednak nie koniec. W zeszłym tygodniu okazało się, że trzeba wprowadzić kolejne poprawki. To oznacza, że po raz kolejny trzeba ogłaszać przetarg na wprowadzenie modyfikacji, potem czas na ich ocenę, a potem na wprowadzenie. Co najmniej kilka miesięcy potrwają wymienione procedury, a to oznacza, że termin oddania obiektu jeszcze w 2011, a nawet w 2012 roku staje się mało realny. Wzrośnie też cena.

I choć ślimacząca się od grudnia 2006 inwestycja nie dotrzymała jeszcze żadnego terminu, to może się okazać tylko jednym z wielu problemów. Koszty dziś szacowane na 24 miliardy mogą się bowiem okazać wyższe, o czym informuje „Izviestia”. - Tylko władze miasta wiedzą naprawdę, jakie będą koszty. Publicznie jeszcze o nich nie mówią, pewnie bojąc się wywołania szoku w opinii publicznej. Myślę, że to już teraz może być kwota rzędu 30-35 miliardów. Miastu będzie bardzo trudno znaleźć takie pieniądze - mówi Aleksandr Konfisahor, profesor psychologii polityki z uniwersytetu w Sankt Petersburgu.

Problem ze znalezieniem pieniędzy staje się bardzo aktualny w sytuacji obecnych relacji władz miasta z firmą Gazprom. Gigant przemysłowy ze swoją spółką córką Gazprom Neft rozważa wyprowadzkę z Petersburga. Dotychczas nawet 25 miliardów funtów rocznie trafiało do miejskiej kasy z samych podatków od Gazpromu. Do tego koncern miał pierwotnie współfinansować stadion, ale później w zamian za dofinansowanie wieżowca w centrum zdjęto z niego to zobowiązanie. Wieżowca nie będzie i to właśnie dlatego, mimo zainwestowanych pieniędzy, Gazprom ucieka z miasta.

Ratunkiem w tej sytuacji może być jednak specjalna umowa między Petersburgiem a władzami regionalnymi. Dzięki niej pieniądze wpłacane z podatków przez Gazprom miałyby trafiać na rzecz budowy stadionu. Czy tak będzie? To trudne procedury, ale mogą się okazać jedynym rozwiązaniem. Kibice w Petersburgu obserwują sytuację z zapartym tchem.

Reklama