Piłka nożna. Nowy stadion piłkarski Zagłębia Lubin ma kosztować około 100 milionów złotych. - Budowę zaczniemy za kilka tygodni - zapowiada prezes klubu Robert Pietryszyn.

Przedstawiciele Zagłębia i właściciela klubu, firmy KGHM Polska Miedź SA, finalizują negocjacje z polsko-niemieckim konsorcjum, które przeprowadzi inwestycję. Konsorcjum opracuje projekt architektoniczny obiektu oraz wybuduje stadion. Końcowe rozmowy dotyczą przede wszystkim ceny, a także wszelkich zabezpieczeń prawnych.

- Negocjujemy cenę inwestycji, dlatego nie jestem w stanie jeszcze dokładnie powiedzieć, ile będzie to nas kosztować - tłumaczy Robert Pietryszyn, prezes Zagłębia. - Na pewno nie mniej niż 100 milionów złotych - dodaje.

Szefowie Zagłębia na razie nie ujawniają szczegółów dotyczących nowego stadionu. Nie wiadomo, czy wyburzone zostaną trybuny, czy stadion zostanie "wbudowany" w już istniejący obiekt.

- To ciężko wytłumaczyć, bo sam miałem problemy z wyobrażeniem sobie tego przedsięwzięcia. Zrozumiałem dopiero wtedy, gdy zobaczyłem wstępne projekty. Ale już wkrótce zorganizujemy specjalną konferencję prasową, podczas której przedstawimy wizualizację naszego stadionu - zaznacza prezes Pietryszyn.

Wiadomo, że stadion pomieści 15 tysięcy kibiców, ma być całkowicie zadaszony, z wbudowanym dużym telebimem. Jeśli prace rozpoczną się jesienią tego roku, nowy stadion zostanie ukończony w połowie 2009 roku. Praktycznie całkowity koszt inwestycji poniesie KGHM Polska Miedź SA, która jest właścicielem klubu. Pomysł został już zaakceptowany przez zarząd spółki, teraz musi go ostatecznie zatwierdzi rada nadzorcza KGHM.

Obecny stadion Zagłębia jest przestarzały i mało funkcjonalny. Teoretycznie może on pomieścić około 25 tysięcy kibiców, ale aż tak duży obiekt w Lubinie nie jest potrzebny. Poza tym jego sporą wadą jest duże oddalenie trybun od murawy boiska - w efekcie widoczność jest kiepska. W minionych sezonach - ze względu na stadion - Zagłębie miało problemy z uzyskaniem licencji na grę w ekstraklasie. Problemem był brak podgrzewanej murawy i zbyt mała ilość miejsc usytuowanych pod dachem. Licencję Zagłębie otrzymało, gdyż zainstalowano podgrzewanie boiska i postawiono prowizoryczny dach nad częścią trybun. Niestety, nie wygląda to estetycznie, a poza tym słupy podtrzymujące dach zasłaniają część boiska i utrudniają oglądanie spotkań.

Jeszcze do niedawna nie było wiadomo, czy walczące w eliminacjach do Ligi Mistrzów Zagłębie będzie mogło rozgrywać mecze w Lubinie. Działacze poważnie rozważali możliwość gry w Poznaniu lub Kielcach. Ostatecznie specjalna delegacja UEFA po wizycie na lubińskim stadionie zezwoliła na rozegranie spotkania ze Steauą Bukareszt, ale postawiła warunek, że na obiekt będzie mogło wejść tylko 7300 widzów. Tyle właśnie jest krzesełek na stadionie.

- Dla UEFA najważniejsze są warunki bezpieczeństwa, dlatego nie możemy sprzedać większej ilości biletów - przyznaje prezes Pietryszyn.

Mimo że UEFA wyraziła zgodę na grę w Lubinie, działacze Zagłębia i tak rozważali możliwość rozegrania spotkania w Poznaniu, gdzie mogłoby je zobaczyć około 25 tysięcy kibiców. Na oficjalnej stronie internetowej klubu wśród kibiców przeprowadzono nawet ankietę, w której zadano pytanie: Czy spotkanie ze Steauą ma zostać rozegrane w Lubinie czy w Poznaniu. Ponad 1200 osób zagłosowało za Lubinem, a niewiele ponad 600 za Poznaniem.

- Po tym, jak UEFA nie pozwoliła nam sprzedać więcej niż 7300 biletów, chcieliśmy się zorientować wśród naszych kibiców, czy zgodziliby się na wyjazd do Poznania, bo część z nich może nie dostać biletu na spotkanie ze Steauą. Zdecydowana większość wybrała stadion w Lubinie i bardzo dobrze, bo zagramy u siebie. Szkoda tylko, że przy ograniczonej ilości naszych sympatyków - kończy Robert Pietryszyn.

Od wtorku można już kupować bilety na pojedynek ze Steauą. Na razie są w sprzedaży internetowej na oficjalnej stronie klubowej - www.zaglebie-lubin.pl. Bilety ulgowe kosztują 30 zł, normalne - 50 zł, a trybunę główną - 80 zł.

Mecz Zagłębie - Steaua rozegrany zostanie we wtorek 31 lipca o godz. 20.45. Rewanż tydzień później w Bukareszcie.

Autor: Artur Brzozowski , Gazeta Wyborcza Wrocław, 11.07.2007