Wojna międzystanowa na piłkarskim tle w Nigerii

źródło: gazeta.pl; autor: Michał

Trzy osoby zginęły, gdy policjant otworzył ogień do kibiców awanturujących się w końcowych minutach meczu spotkania w ekstraklasie Nigerii. Kolejne dwie zginęły poza stadionem. Awantury przeniosły się na ulice...

Reklama

Do tragedii doszło w mieście Uyo, gdzie miejscowy zespół Akwa United podejmował drużynę Enyimba. W czwartej minucie doliczonego czasu gry sędzia Felicia Okwugba podyktowała rzut karny dla gości, którzy w tym momencie przegrywali 1:2. Rozwścieczeni tą decyzją kibice gospodarzy wtargnęli na boisko. Zaatakowali sędzię. W tym momencie policjant, który towarzyszył ekipie gości otworzył ogień. Od kul zginęły trzy osoby. Awantury przeniosły się poza stadion. Spłonęły samochody kibiców z sąsiedniego stanu. Zaatakowano sklepy. Kibice Akwa United rozbiegli się po mieście, by poszukiwać przybyszów z Abii (sąsiedni stan, w którym ma siedzibę ma klub Enyimba). Zginęły co najmniej dwie osoby. Wiele zostało rannych.

Awantury wybuchły też w Abii, gdy kibice Enyimby wrócili do domów. Tam poszukiwano na ulicach przybyszów ze stanu Akwa Ibom.

- To było coś przerażającego - powiedział nigeryskiej gazecie "Vanguard" prezes Enyimby Anyansi Agwu. - Wciąż nie wiemy, gdzie znajduje się dwóch zawodników naszej drużyny. Nie znamy też losu szefa naszego klubu kibica. Nasz luksusowy autobus został zniszczony. Pięć innych naszych pojazdów spłonęło. Co najmniej pięć samochodów policji stanowej Akwa Ibom też zostało uszkodzonych za to, że ośmieliła się nas ochraniać.

Według Agwu kibice zaatakowali gości dzierżąc w rękach noże, saperki i inne niebezpieczne przedmioty.

Inaczej nieco wydarzenia przedstawia Chris Ekong, szef Akwa United. Według niego kibice oburzyli się, bo karny dla gości był niezasłużony. Już przed meczem insynuowano, że Felicia Okwugba jest na liście płac zespołu Enyimba. Zdaniem Ekonga awantury na ulicach miasta wybuchły po tym, jak miejscowa policja nie pozwoliła zabrać ciał bliskim zabitych, a rozpacz rodzin wykorzystali chuligani.

Reklama