Miejsca stojące wrócą do Anglii?

źródło: własne / BBC / icliverpool.co.uk; autor: Michał

Partia Konserwatywna proponuje przywrócenie trybun z barierkami zamiast krzesełek. Kibice są podekscytowani, władze FA i Premiership mają duże wątpliwości. Propozycję podchwycił Everton.

Reklama

Ewentualny powrót do stojących miejsc na obiektach wszystkich lig w Anglii wywołuje wiele konktrowersji. Kwestia jest tym bardziej delikatna, że o wprowadzeniu 100% krzesełek na angielskie areny Lord Taylor zadecydował po tragedii na Hillsborough, w której życie straciło 96 kibiców Liverpoolu. Na innym stadionie- w Brukseli, podczas meczu z Juventusem, kibice Liverpoolu przyczynili się do śmierci 39 Włochów. Te smutne karty w historii angielskiego futbolu zamknęły dyskusję na temat miejsc stojących na całe dekady. Teraz jednak minister sportu w opozycyjnym gabinecie cieni, Hugh Robertson powrócił do sprawy i wnioskuje o powrót do tego rozwiązania.

Najbardziej drażliwy aspekt, czyli poziom bezpieczeństwa to główny kontrargument rządzącej Partii Pracy. Jednak Robertson podaje przykład Niemiec, gdzie to rozwiązanie z powodzeniem funkcjonuje od lat. Zaznacza jednocześnie, że obecne "sektory stojące" pod względem bezpieczeństwa to zupełnie inny poziom, niż te, na których w przeszłości dochodziło do tragedii. Nowoczesne rozwiązania stosowane w Niemczech zapewniają bezpieczeństwo wszystkim widzom, a na samym tylko Wesfalenstadion miejsc stojących jest 27 000.

Propozycja Konserwatystów wywołała żywe reakcje społeczeństwa. Kibice w Anglii od lat narzekają na coraz bardziej restrykcyjne przepisy bezpieczeństwa. Ostatnimi czasy dochodziło nawet do kuriozalnych sytuacji, gdy np. fanom Tottenhamu czy Wolverhampton dosłownie zakazywano wstawania z krzesełek w czasie meczu, aby nie zasłaniali widzom chcącym na siedząco oglądać mecz. Wolves otrzymali nawet od FA groźbę zamknięcia części trybun, jeśli widzowie nie będą siedzieć. Kibice niemal jednogłośnie twierdzą, że tego typu regulacje skutecznie zabijają atmosferę na meczach piłkarskich- stadiony Albionu są coraz cichsze. Znani ze wspaniałych pieśni Anglicy na trybunach często ulegają klubom z południa i wschodu Europy. Przekonali się o tym choćby fani z Riverside Stadium w półfinale Pucharu UEFA ze Stauą Bukareszt, kiedy 30 000 kibiców Middlesbrough nie było w stanie zagłuszyć przyjezdnych z Rumunii.

Powstała nawet obywatelska kampania Stand Up Sit Down, ktora ma zachęcić widzów do wyrażenia swej opinii w tej, wydawałoby się, błachej sprawie.

Everton na pierwszy ogień

Temat zostałby zapewne potraktowany jako próba zbicia politycznego kapitału przez Konserwatystów i nie miałby szans na realizację, ale zgłosili się pierwsi chętni do testowania tych rozwiązań. Prezes Evertonu, Keith Wyness, wyraził zainteresowanie inicjatywą: -Jeśli rząd rozważy tę propozycję, zaoferujemy nasz nowy stadion na próbę. Wyness zaakcentował także, że to na razie tylko opcja: -Jak wszyscy wiemy to bardzo delikatna sprawa ze względu na lokalizację [sąsiedztwo z dotkniętym tragediami Liverpoolem- przyp. red.]. Jedną z możliwości jest umieszczenie na stadionie niewielkiego sektora stojącego. Niedawno miałem okazję być w Niemczech i oglądać mecz w Kolonii- byłem zachwycony atmosferą na trybunie z miejscami stojącymi.- dodaje prezes Evertonu.

Propozycja Wynessa również wywołała sporo emocji. Jenni Hicks, która straciła na Hillsborough dwie nastoletnie córki, z mężem założyła stowarzyszenie rodzin ofiar domagające się dokładnego zbadania sprawy. Jej komentarz do decyzji sąsiadów zza miedzy jest bardzo emocjonalny: -Nie powiem, co myślę o Evertonie, ale jestem bardzo zdiwiona, że klub z Liverpoolu chce zrobić coś takiego. Jestem zdecydowanie przeciwko miejscom stojącym na stadionach.

Jednak już inny członek Stowarzyszenia, Shaun Smith, twierdzi, że niewielkie, dobrze monitorowane sektory stojące są do zaakceptowania w przyszłości. -Chodzi o to, żeby takie miejsca nie były zbyt duże i znajdowały się pod stałą kontrolą- wtedy opowiemy się za takim rozwiązaniem. Sceptycznie zareagował także jeden z akcjonariuszy Evertonu, Richard Lewis. - To krok wstecz do czasów, kiedy stadiony nie miały jeszcze możliwości zapewnienia miejsc siedzących widzom.- twierdzi. -Ale jeśli kibice tego chcą, klub tego chce, a wszystko byłoby ściśle kontrolowane, to myślę, że takie rozwiązanie jest niegroźne.

Sprawę podchwycił już parlmentarzysta Liberałów, Mike Hancook, ktory złożył pod dyskusję wniosek o utworzenie bezpiecznych sektorów stojących.

Reklama