Race pozbawią nas EURO 2012?

źródło: Gazeta.pl; autor: Krzysztof

Kibice 50 klubów w ostatniej kolejce odpalili świetlne race. Był to protest przeciwko zakazowi organizowania meczowych opraw z pomocą środków pirotechnicznych. Jeśli akcja kibiców będzie kontynuowana, Polska może stracić szansę na zorganizowanie Euro 2012.

Reklama

Dopingowanie piłkarzy za pomocą środków pirotechnicznych jest zakazane na polskich stadionach. Kto je odpala - łamie przepisy ustawy o bezpieczeństwie publicznym oraz przepisy UEFA i FIFA.

- Zachowanie kibiców może pozbawić nasz kraj szans na organizację mistrzostw Europy - twierdzi Wiesław Wieczorek, przewodniczący wydziału bezpieczeństwa PZPN. - Liga jest skrupulatnie obserwowana przez władze UEFA, które zakazują odpalania rac. Nam pozostaje jedynie prosić kibiców, by zaprzestali używania środków pirotechnicznych.

PZPN prosi, a Ekstraklasa SA, organizator rozgrywek, karze. Za akcję protestacyjną w ostatniej kolejce aż na osiem klubów nałożono grzywny. Najwięcej będą musiały zapłacić szczecińska Pogoń i Wisła Kraków - po 5 tys. zł. Najmniejszą - 500 zł - Górnik Łęczna.

- Jeśli kibice nadal będą używać rac, na kluby będą nakładane jeszcze większe kary - grozi Anna Grab z Ekstraklasy SA.

Kibice zapowiadają, że nie zrezygnują z protestu.

Mimo zakazu UEFA pirotechnika jest obecna na stadionach we Włoszech i Francji. Race można zobaczyć także podczas spotkań ligi chorwackiej i greckiej. - Przez spontaniczne używanie rac szanse Chorwatów na organizację Euro 2012 spadły praktycznie do zera. Postarajmy się wspólnie nie popełnić podobnego błędu - tłumaczy Wieczorek. - Inaczej wygląda sprawa klubów zachodnich, gdzie kibice muszą starać się o zgodę lokalnych władz i przejść specjalne kosztowe przeszkolenia.

Kurs pirotechniczny kosztuje ok. 5 tys. złotych. W Polsce przeszli je jedynie fani poznańskiego Lecha i uzyskali pozwolenie na używanie pirotechniki. Mimo to podczas meczu z ŁKS-em Łódź przyłączyli się do protestu.

- Mamy pozwolenie władz klubu, władz lokalnych i straży pożarnej, ale mimo to PZPN grozi nam karami - mówi Jarosław Kiliński, prezes stowarzyszenia kibiców Wiara Lecha. - Przepis przez lata był martwy, aż komuś się przypomniało, że to niezgodne z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych. Zmniejszenie szans na Euro z powodu flar jest mało wiarygodne.

Związek obiecuje, że będzie rozmawiać o racach z kibicami po wyborach w PZPN. - Przyjmiemy nowy status, wybierzemy nowe władze i przyjdzie czas na dyskusje. Wypracujemy kompromis - obiecuje Wiesław Wieczorek.

Marcin Nieradka, Gazeta Wyborcza, 21.10.1006

Reklama