Polityczne zabiegi wokół rywalizacji miast o organizację Euro 2012

źródło: Gazeta Wyborcza; autor: Krzysztof

Kraków może stracić szansę na organizację piłkarskich mistrzostw Europy - boją się krakowscy samorządowcy. Dlaczego? Rządzi nim lewicowy prezydent, któremu PiS nie pozwoli na sukces. PiS się broni: - Majchrowski sam w tej sprawie niewiele zrobił.

Reklama

Wiadomości, że Kraków zaczyna tracić w wyścigu do Euro 2012, pojawiały pod Wawelem od kilku tygodni. Przypomnijmy, że o organizację mistrzostw walczą obok nas Chorzów, Gdańsk, Poznań, Warszawa i Wrocław. Złych wiadomości jest jednak sporo, choć przekazujący je politycy zastrzegają anonimowość.

- PiS nie ma żadnego interesu w tym, żeby Jacek Majchrowski dostał przed wyborami prezent w postaci organizacji piłkarskich mistrzostw Europy - powiedziała nam osoba związana z otoczenia prezydium PiS w Warszawie.

Marcin Helbin, rzecznik prezydenta Krakowa, nie komentuje tych wiadomości, ale przypomina argumenty: - Mamy najlepszą ofertę: świetne zaplecze turystyczne, dynamicznie rozwijające się lotnisko, miasto znane w całej Europie. Trudno się czegokolwiek przyczepić.

Dramatem Krakowa jest polityka. - Przez to, że Jacek Majchrowski jest związany z lewicą i chce kandydować na drugą kadencję, politycy PiS-u nie reagują na nasze prośby - narzekają krakowscy urzędnicy. - Kiedy poseł Bosak z PiS-u mówił w regionalnej telewizji, że ma niedługo umówione spotkanie z ministrem sportu, brzmiało to jak szyderstwo. Bo przecież nie ma już czasu! - słyszymy w magistracie. To prawda - decyzja, którą podejmuje komitet złożony m.in. z ministra sportu i szefa polskiego sztabu Euro 2012, ma zapaść już w najbliższych dniach.

Jest jednak jeszcze druga strona sporu. - Jacek Majchrowski sam zrobił niewiele, żeby przyciągnąć rozgrywki do Krakowa. Wystarczy sprawdzić, ile razy był w Warszawie w tej sprawie. Myślał, że uda się samo - twierdzi anonimowo jeden z małopolskich działaczy PiS-u.

- W rozmowie z wiceprezydent Urbaniak zdeklarowałem się, że będziemy popierać inicjatywę miasta. Żadnego odzewu nie było - przyznaje wicemarszałek małopolski Witold Śmiałek.

Tymczasem w walce o piłkarskie mistrzostwa współorganizowane polskie miasta prześcigają się w sposobach na przyciągnięcie uwagi. - Co dzień kilkanaście telefonów z coraz bardziej nieprawdopodobnymi informacjami. Że Benedykt XVI popiera Gdańsk, że zaangażowane są wielkie nazwiska, że Lech Wałęsa... - mówi Piotr Gawron, szef polskiego sztabu Euro 2012. - Chcę być jednak poza polityką i miasta organizujące mistrzostwa wybrać wyłącznie według kryteriów merytorycznych - deklaruje.

Do ministra sportu i zarządu sztabu organizacyjnego ustawiają się jednak kolejki polityków z polskich regionów. Bo wiadomo, że organizacja imprezy to ogromne pieniądze na inwestycje (m.in. stadiony), potężne wpływy z rzesz turystów i wielka reklama na świecie.

- Prezydent Krakowa zaangażował m.in. Robeta Korzeniowskiego, który wystąpił w spocie promującym Kraków - przypomina Marcin Helbin.

Dramatyczna wiadomość, że "Kraków jest już za burtą", rozniosła się pod Wawelem być może zbyt wcześnie. - Na dziś żadne z miast nie jest ideałem, ale też żadne szczególnie nie odstaje - zaznaczał w rozmowie z nami Piotr Gawron.

Wojciech Pelowski, Gazeta Wyborcza, 20.04.2006

Reklama